Nie cichną cokolwiek zrozumiałe narzekania na remaki, sequele i ciągły recykling uprawiany przez sztuki nie tylko audiowizualne, ale to chyba jednak kino ściąga na siebie krytykę bodaj najbardziej jadowitą. Niby to publika głosuje nogami, kupując bilety ciągle na to samo, lecz fakt faktem, że i ja prędzej wybiorę się na kolejny film o Sherlocku Holmesie niż na coś innego. A możemy być pewni jak końca świata, że z detektywa z Baker Street tak prędko hollywoodzkie studia filmowe nie zrezygnują.
Artykuł pochodzi z tej strony.